Strona 1 z 1

Dogadujecie się z rodziną?

: 26 lut 2025, 18:33
autor: SzczurSzur
Ja nie bardzo.
W sensie, dogaduję się z moją mamą, a poza tym to średnio lubię resztę rodziny. Jak umarła babcia, to niektórzy pokazali jacy są, oskarżając mnie o coś co nie miało miejsca... A na stypie zostałam bardzo brzydko potraktowana przez kuzyna mojej mamy i jego żonę, którzy prawili mi liczne złośliwości na temat mojego wyglądu. Ubrali to w niewinne słówka, ale przekaz był jasny. :( Dlatego stwierdziłam, że nie chcę mieć z tymi ludźmi nic wspólnego i zamierzam zostać "tą kuzynką, która istnieje, ale nigdy nigdzie nie przyjeżdża". I rozumiem drugiego kuzyna mamy, który nie przyjeżdża na żadne rodzinne spędy - na pogrzebie babci też go nie było.

Mam nadzieję do końca roku wyprowadzić się do innego miasta w innej części Polski i to mi też powinno pomóc.

Z rodziną mojego narzeczonego mam dobre relacje, ale też się nie zagłębiam i oni też wiedzą o mnie tylko tyle, ile sama chcę im powiedzieć. I niech tak zostanie. :P

Re: Dogadujecie się z rodziną?

: 27 lut 2025, 13:47
autor: Michu95
Niestety niezbyt.

Re: Dogadujecie się z rodziną?

: 27 lut 2025, 15:22
autor: AnnaJot40
Średnio ale jakoś wspólnie ogarniamy życie, dom, zakupy.
Mam dobry kontakt z moim bratankiem. Z nim gadam o rysowaniu, grach, zabawkach.
Staram się go motywować do nauki i jakoś to się udaje.
Dzieciak przykłada się do nauki, zwłaszcza języków obcych.

Re: Dogadujecie się z rodziną?

: 27 lut 2025, 20:36
autor: SzczurSzur
Powiem wam, że wśród moich znajomych millenialsów - chociaż może nie mam jakiegoś wielkiego grona znajomych - są tylko dwie osoby, które miały normalne dzieciństwo, nie wynieśli z domu rodzinnego żadnych traum i w efekcie są zdrowi psychicznie...

Re: Dogadujecie się z rodziną?

: 05 mar 2025, 16:11
autor: wercia555
Odpowiedź mam jedną: nie dogadujemy się wcale. Jest gorzej niż na zdjęciu.

Re: Dogadujecie się z rodziną?

: 05 mar 2025, 18:28
autor: SzczurSzur
wercia555 pisze: 05 mar 2025, 16:11 Odpowiedź mam jedną: nie dogadujemy się wcale. Jest gorzej niż na zdjęciu.
Dzisiaj też o tym była rozmowa u mnie na terapii i w sumie co to za relacja, jak człowiek tylko cierpi, bo od rodziców dostaje tylko krytykę, złośliwości, gorzkie słowa, pretensje...?

A to, że nas urodzili? No sorry, nikt ich o to nie prosił, jak robisz dzieciaka to bierzesz za niego odpowiedzialność. Przepraszam, ale spłodzenie i urodzenie dziecka to czynność fizjologiczna, a nie osiągnięcie życiowe.
A to, że nas wychowali? Fajnie nas wychowali, skoro każdy z nas ma w spadku jakąś chorobę psychiczną... Wikt i opierunek to wynikający z polskiego prawa obowiązek każdego rodzica, a nie przywilej i powód do wdzięczności.

Mamy być wdzięczni? Za co? Że nie sprzedali nas cyganom? xD Albo za to, że wielu z nas przez wiele lat chciało się zabić, miało próby samobójcze itp...?
Dopiero teraz do ludzi dociera, że dziecko to CZŁOWIEK, a nie fajna laleczka, która słodko wygląda - a jak zaczyna sprawiać problemy, to staje się całym złem tego świata.

Sorry, trigger. :dobani: